24 sty 2017

Magic Johnson Park



Dzień drugi w Los Angeles zaczął się ciężko, ale nie chciałam, pomimo niedyspozycji, siedzieć w hotelu. Słońce za oknem, ciepło aż szkoda nie wyjść. Zaplanowałam, co prawda zobaczyć Walk of Fame, ale plany uległy modyfikacji.
Google maps znalazło dla mnie pobliski park. Skoro odkryłam już autobus, przyszła pora na metro. Zrobiłam research jak kupić kartę miejską, jak ją doładować i ruszyłam. Dwa przejazdy to mniej niż 4$ a karta to koszt dolara. Przystanek był wręcz pod nosem. Właśnie tego mi brakowało i nadal brakuje w Teksasie!





Zielona linia nie jedzie bezpośrednio do centrum miasta. Ma raczej za zadanie wywieść nas z miasta na lotnisko stąd też widoki tutaj marne, ale jedzie się szybko autostradą i nie ma tłoku! Kilka przystanków z El Segundo do Avalon i krótki spacer w kierunku parku. Niepotrzebnie skręciłam i lekko pobłądziłam. Na szczęście miałam ze sobą telefon, który wyprowadził mnie na prostą tzn prostą ulicę z wejściem do parku, bo ja trafiłam na mur. Nie żałuję, bo to było cenne i ciekawe doświadczenie. Widziałam po drodze domy na przedmieściach przystrojone świątecznie i wpadłam na zagubionego pitbulla. Widziałam go z daleka i specjalnie przeszłam na drugą stronę ulicy. Piesio wydawał się groźny, ale był młody i tylko mnie poobskakiwał chcąc się bawić.  Śledził mnie chwilę i o mało nie wpadł pod samochód. Przestraszył się i na całe szczęście uciekł, bo nie chciałabym wracać do hotelu z psem.



Park spory, dwa stawy, mnóstwo palm i ptactwa, widać było nawet oznaki jesieni. Ludzie oczywiście spacerowali, biegali (sami lub z psami) - normalny świat, nie to co Temple. Cieszyłam się, że ławki były wręcz co chwila także miałam gdzie cupnąć i odsapnąć. Prawie złapałam wiewióreczkę! Tutaj wiewiórki są szare, nie rude!!!






Szwędałam się tak ponad 2 godziny. Natknęłam się na pana jedzącego lunch, pana  z dwoma pieskami, z którym zamieniłam kilka słów. Później usłyszałam ich rozmowy - "I like this girl".

Chciałam zakończyć spacer na placu zabaw, ale huśtawki ciągle były zajęte, więc niepocieszona wyszłam z parku. Ja chcę jeszcze raz!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz