21 lis 2017

Dzień 1 Back in Temple

Spokojny dzień pierwszy zaczął się wcześnie bo tuż po 10, gdy podpisałam formularz, dzięki któremu moje nazwisko będzie na umowie wynajmu nowego mieszkania. 




Pobudka, szybkie śniadanie, pytanie w co się ubrać. Pogoda dalej do dupy tzn 15C, wieje i nie ma słońca. Koniecznie chciałam ubrać spódniczkę i to nie było dobre rozwiązanie. 

Pojechaliśmy. Zupełnie inne osiedle, 5 minut drogi samochodem, zaledwie za rogiem.  Brama wjazdowa, więcej zieleni, przyzwoici ludzie... tutaj będę mieszkać od 23 listopada. Wypełniłam zaledwie kilka pól ogromnego formularza. Te konkretne mieszkanie, do którego będzie przeprowadzka jeszcze nie było gotowe, ale widziałam mieszkanie o takim samym układzie. Szału na mnie nie zrobiło, ale miałam okazję poznać konserwatora Olivera, który jest Niemcem, a to już Europejczyk z krwi i kości więc jakieś moje klimaty tu są.

Ian miał godzinną wizytę u dentysty także ja miałam czas na pierwsze zakupowe szaleństwo. Wybrałam lakier do paznokci i gumki do włosów, bo tego zapomniałam z domu. Później już tylko kupowanie oczami.




Oczywiście wstąpiłam do sklepu z artykułami plastycznymi Michaells. Wszystko czego potrzebujesz. Uwielbiam ten sklep. 




Na koniec wypadu pyszne jedzonko w indyjskiej restauracji. Roopa’s Kitchen zakończone pyszną herbatą. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz